Snułam sobie ostatnio rozważania o szczęściu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że inspiracją do owych rozważań była znienawidzona przeze mnie statystyka. Ucząc się do sesji zimowej stworzyłam cichutko i skromnie własną koncepcję szczęścia i oto nadszedł czas, by za pomocą rysunku rozkładu normalnego przedstawić ją światu.
Na początek - tak oto wygląda rozkład normalny według Wikipedii : aby wyświetlić, kliknij tutaj.
Wyobraźmy sobie, że życie człowieka składa się na taki właśnie rysunek (brzmi abstrakcyjnie, wiem).
1) SZCZĘŚCIE NIE JEST CAŁOŚCIOWE
Grubą niebieską krzywą tworzy nieskończona ilość punktów. Te punkty są jak różne chwile w życiu - jedne wyżej, drugie niżej, jedne lepsze, drugie gorsze. Niezmiernie dużo czasu zajęło mi zrozumienie, że szczęście to nie stan całkowitego braku problemów, idylli, euforii, afirmacji życia i otaczającego świata. Wręcz przeciwnie, odkryłam, że im bardziej życie jest czarne, tym łatwiej dostrzec biel tych dobrych, radosnych momentów, tym bardziej się je docenia i za nimi tęskni. Któregoś dnia niemal mnie oświeciło - być może szczęście polega właśnie na tym, że pośród codziennych problemów potrafimy cieszyć się płatkami śniegu na twarzy, promieniami słońca, czyimś uśmiechem? A może jeszcze dalej - szczęściem jest to, że mimo wszystko codziennie mamy siłę kontynuować drogę?
2) SZCZĘŚCIE NIE JEST UNIWERSALNE
Stadium drugie osiągnęłam, kiedy pewne drzewo stało się źródłem mojej radości i inspiracji. Spójrzmy prawdzie w oczy, większość populacji ludziej uznałaby je raczej za nieciekawe, bo typowe. A dla mnie było przecież najbardziej wyjątkowym drzewem na świecie.
Tak jest ze wszystkim. Z każdą formą aktywności, z każdym człowiekiem. Ja kocham deszcz, ktoś inny go nienawidzi. Uwielbiam góry - dla kogoś są męczarnią. Być może dlatego tak trudno nam się porozumieć we wszelakich związkach międzyludzkich - bo wszyscy szukamy szczęścia, ale każdy na swój sposób, trochę inną drogą, różnymi środkami.
O ile więc jestem przekonana, że prawda i dobro są uniwersalne, co do szczęścia nie mam tej pewności. Jest przecież bardziej subiektywne - każdy ceni trochę inne punkty, jednym przypisuje większe wartości, innym mniejsze. Jeśli ludzie chcą razem coś budować, muszą znaleźć dla swoich szczęść wspólny mianownik. A potem każdego dnia podejmować starania, by ich wykresy nie rozeszły się - dzielić się swoimi punktami i wspólnie nadawać im wartość, szanując i akceptując swoją odmienność.
3) SZCZĘŚCIE JEST W NAS
Stadium trzecie było chyba najtrudniejsze. Na satystyce uczono nas, że w wyniku eksperymentu nigdy nie otrzymamy idealnego rozkładu. Nanosimy więc na wykres poszczególne punkty, a potem łączymy je linią, starając się, by wyglądała jak ta idelana, a więc troszeczkę naginając. Pamiętam, jak ćwiczyliśmy rysowanie tej lini. Nasze linie były zupełnie niesymetryczne, krzywe, grubsze z jednej strony. Zdarzało mi się ze zrezygnowaniem zatrzymywać ołówek w połowie, albo, odwrotnie, z dumą rysować piękną lewą połówkę i przez nieuwagę zepsuć prawą.
Porównując moje rysunki z książkowymi zrozumiałam, że szczęście trzeba wyćwiczyć. Najpierw wrażliwość na dobre punkty, odpowiednią klasyfikację, a potem rysunek. Nieważne, że ręka nam się trzęsie, ołówek jest kiepski, punkty na wykresie nie do końca pasują - trzeba próbować. Może się udać za drugim razem, może za tysięcznym. Trzeba mieć tylko odwagę i siłę, żeby nie przestawać.
Zadziwiające - wcale nie chodzi o to, żeby mieć najlepsze punkty.
Nie, najważniejsze jest to, żeby je dobrze połączyć.
Umieć sobie poradzić z takimi punktami, jakie się ma.
To właśnie jest szczęście.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
ciekawa koncepcja:)
mimo że trudna do zrealizowania, to chyba jednak możliwa
Ewelinka
Niektórym to przychodzi bez wysiłku, niektórzy się z tym rodzą, inni muszę wyćwiczyć, a jeszcze inni nie potrafią się tego nauczyć, choćby starali się całe swe życie..
:) :*
Uwielbiam te twoje rozważania :)
Pięknie to wszystko napisałaś.
A już najbardziej podoba mi się zdanie: "Umieć sobie poradzić z takimi punktami, jakie się ma."
Chyba czasem zbytnio skupiamy się na tym, czego nie mamy, zamiast zacząć działać z tym, co jest nam dane.
:*
Gosia Zarzycka
Prześlij komentarz